środa, 5 stycznia 2022

MAKUMBA

MAKUMBA Podczas ponad 40-to letniego mojego pływania po morzach i oceanach, poznałem wiele Religi, zwyczajów, wierzeń, obrzędów i czarów. W Brazylii Szaman na Amazonce nauczył mnie Makumby. Wpłynąłem wtedy na Amazonkę, jako kapitan na m/s „Kopalnia Ziemowit” bez mapy i bez GPS na „marynarskiego nosa”. Płynęliśmy 12 godzin w górę rzeki bez pilota, dopiero w Macapa weszli piloci i płynęliśmy jeszcze trzy dni zmieniając pilotów do portu załadunkowego w buszu Itaquatiara. To tam spotkałem Szamana, który nauczył mnie Makumby. Makumba –Candoble, Umbanda lub spirytyzm – rodzaj opętania przez bóstwa. W busz do szamana zaprowadziła mnie jedna z „mrówek”, czyli dziewczynek, które rozlazły się po statku. Mój Makumbista sprzedał mi swoją oryginalną maskę, miecz do obcinania głów i sztylet do zabijania. Nauczył mnie też najważniejszego uścisku czarownika- „Um abraco do Macumbeiro”, który stawiał wszystkich Brazylijczyków na baczność ze strachu, gdy ich obejmowałem. -Kapitan ty znasz Makumbę ?- pytali. Co sobie życzysz? I natychmiast spełniali moje życzenia. Myślę, że ten uścisk znał Breżniew, kiedy czule witał Jaruzelskiego, bo u nas nazywaliśmy go uściskiem „Na misia”. Obejmowało się gościa ramionami raz i dwa i podporządkowywało całkowicie. To tutaj w amazońskim buszu kupiłem rurkę (dmuchawkę) ze strzałkami namoczonymi w Kurarze (truciźnie z kory kilku gatunków kulczyby, z cebuli trój żeńca lub korzeni – porażającej nerwy mięśni-, która kiedy dostaje się do krwi- powoduje natychmiastowe wiotczenie mięśni. Nazwa Kurara wywodzi się od Indian Makuszi z Brazylii na Amazonce. Dowiedziałem się też, że spożycie Kurary jest nieszkodliwe, gdyż nie dostaje się ona do krwi, bo nie jest wchłaniana przez przewód pokarmowy. Nawet spożycie zwierzęcia z Kurarą też jest nieszkodliwe. Niweluje się działanie Kurary niewielkimi dawkami neostygminy. Stosuje się ją też leczniczo. Indianie południowo amerykańscy do strzał łuków i dmuchawek używali rury bambusowej długości do ok 4.5m. Filipińczycy do 1m na Borneo 1.8m, Paragwajczycy 4, 5m /strzałka 7, 5cm do 45cm, nawet stosowano takie dmuchawki w Japonii (fukidade). Faktycznie była to straszna broń. W Maceio byłem uczestnikiem modlących się. Podczas mojej inicjacji tańcząc na plaży z grupą wiernych wpadłem w trans, a może to było od jakiegoś proszku, który rozsiewał w powietrzu Szaman. Kapłan (Pai) rozpoznał u mnie, jakie bóstwo mnie opętało, rozpoznał mojego „ducha opiekuńczego” – był to Jaguar, z którym Pai się komunikował. Bębny i inne instrumenty wprawiały tancerzy w szaleńczy trans. Kobiety ubrane w długie białe suknie z turbanami na głowach tańczyły kręcąc się w kółko i śpiewając wokoło wieńca kwiatów z zamocowaną na nim figurą Matki Boskiej „Nossa Sehnora” (Nasza Pani). Wieniec kwiatów z bogato przystrojoną lalką (Naszej Pani), otoczony był palącymi się świecami i dziwnymi liturgicznymi przedmiotami. Nagle dziewczyny zaczęły tarzać się po piasku, a po wyjściu z transu nie pamiętały, co się działo. Szaman komunikował się z duchami, a te przemawiały przez jego usta. Śpiewał swoją pieśń, obejmował tańczących, trzymał ich głowy w dłoniach, kropił jakimś pachnącym płynem. Potrafił przewidywać przyszłość, leczyć, i diagnozować choroby… Czułem się oszołomiony, ale szczęśliwy! Szaman przekazał mi łaskę ducha. Potem nieustannie tańcząc z wieńcami kwiatów i stateczkami udekorowanymi laleczkami Matki Boskiej ruszyliśmy w morze. Weszliśmy do morza i spławiliśmy wieńce śpiewając i tańcząc ku chwale Bóstwa Oceanu, prosząc o łaskę i dobre połowy ryb. To była Quimbanda –magia sympatyczna, naturalna i szamańska magia. Wieczorne niebo rozświetliły fajerwerki i sztuczne ognie. Na plażach tańczyły tłumy. Czarni tancerze w rytm Berimbau tańczyli Capoeirę – taniec walki. To od nich zakupiłem ten instrument i nauczyłem sie na nim grać. Po napiętej na łuku strunie uderzałem pałeczką, rytmicznie przyciskając do brzucha pustą skorupę kokosa, a małym kamieniem dotykałem struny i potrząsałem instrumentem dodając do muzyki szelest z zawieszonego koszyczka. To było Jahodo… Tak słyszało się tradycyjne rytmy muzyki afro-brazylijskiej. Ale laleczkami można leczyć, czynić dobro i zło. Makumba afrykańska z kultury Bantu – imię afrykańskiego bóstwa afro - brazylijska z Rio de Janeiro to praktyki religijne- obrzędy czarnej magii. Istnieje Makumba biała „ Magia branca”, która leczy, błogosławi, oraz makumba czarna „Magia nera”, która zabija, sprowadza śmierć, ale również leczy. Symbolem Makumby jest dłoń z palcem do góry -jak nasza figa. Wywar z konopi indyjskich daje silne doznania emocjonalne, silniejsze od marihuany, które trwają od 8-24 godzin w zależności ile się tego weźmie. Brazylijczycy boją się makumby (Szamani-Espiritas) Mówią wierzę w Nossa Senhora”, a o Makumbie lepiej nie wspominać. Jednak wielokrotnie rozmawiałem z Brazylijczykami o Makumbie, którzy twierdzili, ze 90% Brazylijczyków wierzy w Makumbę z różnych powodów. Kiedyś starszy Pan Polak, profesor opowiedział mi, dlaczego? -Otóż przyszedł do mnie do domu Makumbista i zaoferował mi hamak za 100 dolarów, a ja wiedziałem, że mogę kupić taki hamak za 5 dolarów. No i natychmiast kupiłem go za 100 dolarów. -Dlaczego?- spytałem zdziwiony. -Bo gdybym nie kupił, to on przed moim domem odprawiłby Makumbę i zostałbym wyrzutkiem społeczeństwa. A sąsiedzi omijaliby mnie jak zarazę- rozumie Pan teraz? Odwiedziło mnie kiedyś w Rio Grande młode polskie małżeństwo. -A Wy młodzi też wierzycie w Makumbę-zapytałem. -Oczywiście, Panie kapitanie- odpowiedzieli chórem. Przylecieliśmy do Brazylii z Polski i straszna bieda nas tu dopadła. Nie mieliśmy, za co żyć, ani pieniędzy na powrót do kraju. No i wtedy spotkaliśmy Makumbistkę, która nam powiedziała: -Ja Wam pomogę! Zło usunę z waszej drogi na lewo i prawo i wytyczę Wam korytarz dobrego, którym pójdziecie. Ale musicie wykonywać wszystkie moje polecenia! -Nie mając innego wyjścia, zgodziliśmy się. Makumbistka nas obserwowała, aż pewnego razu powiedziała: -Będziecie robić polskie pierogi! -No i robiliśmy polskie pierogi i sprzedawaliśmy je po restauracjach. Okazało się, że tak zasmakowały tu nieznane pierogi, że z czasem produkowaliśmy ich tysiące. A teraz po dwóch latach takiej produkcji, mamy już własną fabryczkę pierogów i restaurację! I jak tu nie wierzyć w Makumbę Panie kapitanie!?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz