wtorek, 4 stycznia 2022
CORRIDA
CORRIDA
Podczas mojego 40-to letniego pływania po morzach i oceanach wielokrotnie zawijałem do Hiszpanii. Pokochałem ten kraj, jego atmosferę, kulturę, przyjaznych ludzi i mariscos. Uczyłem się hiszpańskiego, co bliżej pozwalało mi poznać ludzi, a szczególnie Señoritas. Na dodatek w Ameryce południowej, środkowej i Północnej też można było pogadać po hiszpańsku. Wszystkiego co piękne w Hiszpanii nie dam rady w jednym opowiadaniu opowiedzieć, ale chciałbym przybliżyć Corridę i Flamenco. Corrida hiszpańska to obok flamenco jeden z elementów podkreślających romantycznego ducha mieszkańców tego kraju.
Jedni doszukują się w Corridzie alegorii mężczyzny pałającego do kobiety namiętnym lecz zgubnym uczuciem. Opowieści gdzie on, poddany okrutnej zabawie ponosi śmierć z rąk obiektu swojego pożądania. Inni dopatrują się w corridzie spektaklu, w którym widzowie przeżywają wraz z matadorem momenty jego brawurowej odwagi, dumy, podniecenia, drwiny oraz niekiedy strachu i cierpienia. Niektórzy z kolei twierdzą, że jest to krwawe, bezsensowne widowisko gdzie człowiek najzwyczajniej w świecie udowadnia swoją przewagę nad niebezpiecznym, chociaż podstępnie osłabionym zwierzęciem. Jedno jest pewne, corrida de toros to tradycja nierozerwalnie złączona z kulturą Hiszpanii.
Toreador (torero) to zawód cieszący się od wieków wielkim szacunkiem w społeczeństwie Hiszpanii. Są to postaci niemalże wielbione przez społeczności wsi, miast i miasteczek z których się wywodzą. Najsłynniejsi stają się wielkimi celebrytami. Kariera wielu toreros zakończyła się przedwcześnie na skutek ran odniesionych w walkach na arenach corridy. Podczas widowisk noszą barwny, lśniący mieniącymi się w słońcu cekinami i złocistym materiałem strój nazywany traje de luces. Pierwszoplanową postacią wśród toreadorów oczywiście jest matador. Jednak droga każdego torero na sam szczyt jest długa, pełna ciężkiej pracy, balansowania na granicy życia i śmierci.
Wielokrotnie oglądałem hiszpańską corridę na żywo, jest to teatralne widowisko podzielone na swoiste akty (tercios). Nie jest to do końca wyreżyserowane przedstawienie, gdyż nigdy nie można przewidzieć jak potoczy się każda z jego scen. Publiczność daje aplauz ale potrafi również wyrazić w żywiołowy sposób swoje rozczarowanie a nawet oburzenie.
Wiadome jest natomiast, że jest to jedno z najstarszych widowisk na świecie, które odbywa się po dzisiejsze czasy. Mówi się o tym, że ma swoje korzenie w starożytności, a nawet sięga jeszcze dalej, do epoki brązu.
Pewne jest, że byki były zwierzętami, które brały udział w charakterze bestii na arenach starożytnych Rzymian tocząc krwawe walki z lwami, niedźwiedziami oraz z ludźmi (wg. niektórych przekazów konno miał z nimi walczyć sam Juliusz Cezar).
W niektórych regionach Hiszpanii odchodzi się od tej tradycji. Przykładem jest Katalonia, gdzie zgodnie z uchwałą autonomicznego parlamentu zabrania się publicznych pokazów walk byków.
Obecnie corrida praktykowana jest w podobnej formie w wielu krajach Ameryki Łacińskiej, Portugalii oraz na południu Francji.
Kiedy mój statek zawinął do Huelva w Andaluzji wybrałem się na to widowisko na słynną Plaza de Toros Real Maestranza de Caballería w Sewilli i zasiałem w ławce (tendido)w cieniu (sombra).
Bilety na corridę kosztują od kilku do nawet kilkuset euro. Ich cena jest zależna od wielu rzeczy: miejscowości w której znajduje się dana arena, dnia w którym się odbywa czy typu miejsca przeznaczonego na widowni najdroższe miejsca dla VIP, potem kategoria 1, kategoria 2 / sol, sol y combra i sombra).
Miejsca na owalnej arenie, zapełnione były po brzegi, podzielone na cztery kategorie. Widzowie zasiedli w ławkach (tendidos) i na balkonach (palcos). Można było wybrać miejsca w słońcu (sol) lub bardziej komfortowe z uwagi na hiszpańskie warunki pogodowe miejsca w cieniu (sombra), ewentualnie zmieniające zacienienie w trakcie widowiska (sol y sombra). W honorowym miejscu trybun znajdowała się loża gdzie siedział przewodniczącego corridy (presidencia), jakiś dygnitarz reprezentujący urząd miasta.
W samym centrum plaza de toros na ruedo (potocznie zwane także albero lub redondel), było ubite piaszczyste podłoże, na którym miały toczyć się walki. Na całym obwodzie otaczała je drewniana, wysoka na 1,5 m ścianka nosząca nazwę barrera. Od środka wkomponowane były w nią parkany burladeros, za którymi w razie nieprzewidzianych kłopotów może schronić się torero. Za barrerą znajdował się otaczający ją korytarz callejón, w którym czekali na swoją kolej aktorzy spektaklu, pomocnicy oraz obsługa reagująca na dziejące się na arenie zdarzenia (poprzez jedne z drzwiczek mogą błyskawicznie pomóc będącemu w opałach toreadorowi). Do piaszczystego placu prowadziły dwa wejścia. Jedno dla matadora wraz z jego zespołem (puerta de cuadrillas) oraz drugie dla byków (arrastre de toros lub puerta de toriles).
Byki biorące udział w walkach w trakcie pokazów corridy to autochtoniczna, hiszpańska odmiana toro bravo. Cechuje je przede wszystkim ognisty temperament, agresywność, potężna siła, masywna budowa ciała oraz duże, skierowane do przodu rogi. To co odróżnia męskie osobniki toro bravo od innych podgatunków bos taurus primigenius to jego reakcje w obliczu niebezpieczeństwa ze strony innych stworzeń (w tym człowieka). Hiszpańskie byki atakują stanowiący zagrożenie obiekt, podczas gdy pozostałe odmiany uciekają. Gotowe do stoczenia walki byki osiągają masę ciała wynoszącą około pół tony.
Byki bitewne hodowane są na specjalnych fermach w całej Hiszpanii, chociaż za ojczyznę toro bravo uznaje się rozległe łąki (dehesy) w Andaluzji. Wkrótce po kończących ich żywot walkach, mięso zwierząt trafia na stoły hiszpańskich restauracji i domostw. Uważa się, że wyzwalająca się wtedy adrenalina nadaje mu niepowtarzalny, ostry smak (a za największy rarytas uznaje się ogon byka). Utarte w świadomości ludzi wyobrażenie iż byk reaguje agresją na kolor czerwony jest podobno mitem. W rzeczywistości zwierzęta te nie rozróżniają barw (daltonizm). Podczas corridy uśmiercanych jest sześć byków (przypadają po dwa na każdego matadora).
Corrida to swoisty rytuał, mieszanka doskonale zaaranżowanego spektaklu z wielką dawką grożącą śmiercią improwizacją.
Widowisko rozpoczęło paseíllo na arenę wkroczyło dumnym krokiem trzech toreadorów i dwóch rejoneadores walczących z bykami konno wraz z ich zespołami złożonymi z banderilleros, jadących na koniach picadores oraz pozostałych pomocników tzw. mozos. Na samym czele pochodu jechali alguacilillos (dawni namiestnicy), którzy prosili przewodniczącego (presidente) o symboliczne klucze do wrót za którymi oczekują waleczne byki. Towarzyszyły temu donośne dźwięki muzyki pasodoble. Dumny pochód przemaszerował dookoła ruedo przedstawiając się publiczności.
Później rozpoczęła się pierwsza seria pokazów walk podzielona na trzy tzw. tercios, w których skład wchodzą także dwie tzw. suertes.
Pierwsza część widowiska o nazwie corrida de toros to tercio de varas. Podczas niej matador wykonał zgrabne manewry kolorową płachtą zwaną capote. Rozdrażnił byka i spowodował jego wyjątkowo niebezpieczną szarżę. Największy aplauz publiczności wywołał sytuacją, w której atakujący toreadora byk został wytrącony z równowagi i padł na kolana.
Pierwszą "tercio" zakończyło suerte de capote, podczas której matador wykonał ten jeden z najtrudniejszych manewrów będących świadectwem jego odwagi.
Później na arenę wjechali konno picadores zaopatrzeni we włócznie. Jeden z nich zadał bykowi z góry głębokie dźgnięcie lancą w okolice karku. Publika wyła, gdy szarżujący byk prawie nie powalił konia (osłoniętego szczelnie zbroją przypominającą materace) z którego atakował pikador.
Rozpoczęła się tercio de banderillas, piesi banderilleros usiłowali wbić bykowi w garb parę krótkich włóczni zakończonych wstążkami oraz haczykowatym grotem. Udawało im się odskoczyć w odpowiednim momencie sprzed rogów szarżującego na nich byka. Tercio zakończyło się gdy wszystkie sześć banderillas znalazło się w karku byka.
Wreszcie na arenę dumnie wkroczył Matador to była ostatnia część pojedynku to tercio de muerte-śmierci.
Pomimo że byk był już znacznie osłabiony i mocno wykrwawiony jednak dalej był niebezpieczny dla życia matadora.
Matador wyposażony był w znacznie mniejszą niż w pierwszej tercji płachtę nazywaną muleta. Matador wykonał wiele ryzykownych manewrów (suerte de muleta), sprawiających wrażenie tańca wyjątkowo zuchwałego, a nawet stojąc odwrócony do bestii plecami, przy ogólnym gorącym aplauzie szalejącej publiczności.
Kiedy już poczuł, że zwierzę nie stanowi wielkiego zagrożenia zadał mu śmiertelny cios trafiając precyzyjnie szpadą o nazwie estoque w miejsce wielkości monety znajdujące się w okolicach karku byka. Udało mu się to za pierwszym razem i znowu otrzymał donośny aplauz publiczności. Byk padł na kolana. Chwilę tak trwali, on zwycięzca i byk pokonany. Widownia zamilkła… A może jeszcze wstanie?- chyba myśleli.
Nagle, jednak runął na bok i skonał, a tłum zwycięsko zawył.
W nagrodę Matador mógł wziąć określone trofeum w postaci uszu zabitego byka lub jego ogona. Obciął więc uszy byka i i dumnie wzniósł do góry pokazując zachwyconej publiczności.
Tłum znowu zawył i zaczął rzucać na arenę prezenty dla zwycięscy. A On szedł dumnie wokoło areny i zbierał dary, ale czasami niektóre z nich odrzucał na widownię.
A ja ! Ja rzuciłem mu mój bukłak napełniony winem „Sangria”- bycza krew. Podniósł go wysoko nad głowę i strumykiem lał prosto do gardła. Wypił sporego łyka, a następnie odrzucił mi bukłak i pozdrowił dziękując.
To ten bukłak, który teraz wisi na ścianie mojej Tawerny i przypomina mi tego wspaniałego matadora i Jego mrożącą krew w żyłach walkę z bykiem.
Z niego to pijemy z kolegami Sangrię i krzyczymy Olé! Brawo!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz